piątek, 17 października 2008

Pożegnanie lata, pożegnanie jesieni.

Zmywam lakier z paznokci u stóp. Na śniadanie - kiedy zastanawiam się czemu u diabła jestem niewyspana - dostaję kubek kakao (bo w nocy nie było wody i rurami leci brunatna maź). Zaczynam planować. Że jutro sobota z tekstami, że niedziela Miejsce, Anna Maria i kawa plus kiwanie się a wieczorem przyjeżdża Ana. I znowu będzie megaświęto, bo nikt nie działa na mnie tak dobrze ja ona.
Może ja wracam? Bo wiadomo, ze "Czwórki dość często od ziemi „odlatują”". Przyjedzie mój szalony rozsądek to będzie mnie pełniej.

Brak komentarzy: