poniedziałek, 13 października 2008

BEYOND HISTORY

Vincent ewidentnie na finiszu z książką. Nie moge się doczekać, widziałam pierwszą kopię i chyba od czasów Tillmansa nic nie zrobiło mnie mnie takiego wrażenia.
Cała książka - o Kubie- to takie opus magnum Vinca i to nie ze względu na rozmiary przedwsięwzięcia, czy materiał zbierany latami. Raczej ze względu na totalność tworzywa: ksiązka jest Vincentem, Vincent jest książką. Dlatego nie ma bata, żeby była nudna - Beyond History przejmuje osobowośc autora jak gąbka, nie tylko przez charakter zdjęć (troche snapshoty, w których możnaby się dopatrzeć Richardsona i Tellera, jesli ktoś szedłby kategorią kontrowersji estetycznej) ale przez jego wizualne wykształcenie - widac i fascynację wernakularyzmem i wpływy tillmansowskie, co na szczęscie nie odbiera BH spontaniczności. Jest tam i zaangazowanie w sprawy polityczne i seks i świetne poczucie humoru i rozczulenie i pozowanie na Bogarta i skłonnośc do przebieranek i uzywek i uwielbienie dla cipki. Cały Vincent do położenia na blacie stoły, do podejrzenia (emaile do mamy swojego syna, przedruki listów wymienianych pomiedzy nim a Janem Pedro Gutiérrezem, autorem ksiązek o Havanie składających się z opisów wileopietrowych orgazmów...). Zawsze jak patrzę na Vincenta to mi sie wydaje, ze powinien prowadzić za sobą na czerwonym sznurku wielką maszynę xero. Żeby jego zdjęcia - tak naprawdę bardzo czułe - stały się bardziej rough, żeby była w nich jeszcze większa siła polityczna. Ale teraz Kubie to już i tak nie potrzebne...














Vincent obiecał wpaść i pokazać w ZPAFiSce "Beyond History" : "yes yes I'll be the Jesus of your gallery, a little bit late as always (...) you know. Cuban girls. me naked in the middle of the road with my FAR (Fuerza Armada Revolucionaria) hat !!!" HOPE SOOOOOO.....

Brak komentarzy: