wtorek, 29 grudnia 2009

Jest taki czas

ie jak że chciałoby sie na chwile zniknąć i wrócić po pewnym czasie. I ja to teraz mam. Zawsze w okolicach nowego roku. Nawarswianie sie wątków, nieregulraności, choćby pracy, wytracenie z własnego trybu życia, przemieszczenia. Ustalenia, przymusy. Decyzje. Uff. Podsumowania.
Wszystko napada mna mnie bezszelestnie, bezwiednie, kierując sie na mnie jak samonaprowadzajacy sie pocisk.

Pamiętam, że zawsze trochę tak było, ale trochę, że w dzieciństwie był to dość szary czas, rozswietlany wizytami do sklepów, żeby popatrzeć na sukienki. W telewizji pojawiały się panie, które pokazywały lakier z brokatem. I makijaż na Sylwestra.


Teraz, w ten czas robie sie nieznosna jak znajomi mistycy, którym niezdrowo świecą się oczy. Wszystko jest nie tak, a najbardziej ja. Nie ma przyszłości, fajne teksty pisza inni, a najlepiej trzy roczniki w dół. Stan bezwolnosci rozbijają inni, co chcą, a zaskakuje mnie to w stopniu z jednej strony wielkim, z drugiej - nie jestem na tyle otwarta, żeby wielki stopień mógł na dłużej zatrzymać się w glowie.

Gdybym była religijna, poleżałabym sobie teraz krzyżem. A tak przychodzi mi na myśl asram lub klasztor, w ktorym i tak bym zwariowała. Postanawiam wiec, że należy po raz pierwszy w zyciu mieć 18 lat, przebrac się za Panią Smith, zabrac Pana Smith i pojechac gdzieś, zmieniając czesto miejsca pobytu oraz tożsamość. Nie spodziewajcie sie mnie, będe niespodziana.

wtorek, 15 grudnia 2009

Znów znalazłam

blog Sabiny z Manto i - teraz - fajnego miejsca Cafe Zwierzyniec. Jest o jedzeniu.... A nazywa się świetnie: GŁODNE KAWAŁKI.

poniedziałek, 14 grudnia 2009

Syndrom wracania

do siebie, do bloga:
sprawdzasz, co u innych. Nie ma Marianny i Pawla od jakiegos czasu, u Agi nic, Jola też przycichła, choć na Manniespontanie przedostatni wpis to majstersztyk. Może taki czas? Wracajcie.

Coś do ssania

stałam się wierna fanką bloga Majka, przeMajka, lovely Majka. Koniecznie przeczytajcie wpis o tabletkach na gardło tu.
Chcialoby się rzecz - świety człowiek tego bloga pisze. Natchniony.

podróż sentymentalna

nareszcie przyszedł stan, który leczy.
ustawia mózg w kierunku wschodnim.

wyjrzałam przez okno i jeszcze nie poczulam, przyszlo po chwili z lawiną wspomnień, z szwendaczem i pociągerem. z mini-stasiukiem uczepionym rękawiczki. od razu pojechalam, by wsiążść w pociąg, by doznać podrózy, by udać się do DOMU. od razu wiem, ze dom na wsi, ze Breughel się liczy, zę rysunek brzydkiej, odrapanej morelowej stacji kolejowej w rozmiarze szklanki - wydobędzie sie pod wpływem niewielkiej zawiei.

to taki troche obciachowy stan. stan, kiedy liczy się Boże Narodzenie. i kiedy wchodzi się do księgarni i szuka wspomnianego Stasiuka i Tokarczuk. Taki wygnaniec. Że Lanckorona i że ubranie z polaru, bo ciepło. i że skrzypi pod butami i ze chce się czuć zapachy. polska skandynawia w skali duchowej.

tak się ciesze, ze przyszła.