poniedziałek, 30 czerwca 2008

Co robia fotograficy Magnum?


dzieci. Po 50'ce.

Wiatrak po zazyciu "trawki" !!! (jak efakt normalnie)

Uwielbiam ciekawe cytaty z forumowiczów, to wręcz odrębny gatunek, również jeśli chodzi o gatunek wysokiej nieświadomości... - tym razem o kochanym Wiatraku:

Wiatrak pisal ten "zakrecony" komentarz o wystepie
Celine Dion
w stanie pomrocznosci alkoholowej lub po zazyciu
"trawki".A moze to tylko takie ...krakowskie ,drobnomieszczanskie,
zarozumiale ,zawistne...zapewne tak! Tak to jednak jest ,gdy
"blazen" siega po pioro i chce uchodzic za "dziennikarza".
Nie trzeba zas byc medrcem,by koncert Celine Dion w Krakowie
uznac za wydarzenie.To Jej obecnosc tutaj promuje Krakow.
Bo jesli nawet jest sie lokalnym krakowskim patriota,to
trzeba jasno zdawac sobie sprawe z tego,ze Osoba Celine Dion
jest bardziej w swiecie znana niz sam Krakow.Tak sobie mysle,ze
ta publikacja autor wpisuje sie bardziej w biezaca polityke ,
by dyskredytowac Prezydenta Miasta Krakowa Pana Prof.Jacka
Majchrowskiego ,niz przyblizyc czytelnikom przebieg tego
koncertu.Nie zakladam,ze ta pisanina jest pod dyktando
jakiejs konkurencyjnej agencji organizujacej imprezy kulturalne.

piątek, 27 czerwca 2008

Coraz więcej drastycznych sytuacji. Spokój.

No więc wczoraj zniknął mi telefon ze wszystkimi kontaktami.
Mimo, ze były zapisane na karcie , nie wróciły już do mnie.

Miły złodziej zniknął z zepsutą Nokią muzyczną a ja przestałam mieć all my PR qualities.
Nie ruszyło mnie to za bardzo. Bardziej rusza mnie to, ze nie mogę teraz zadzwonić do Anki, bo nie mam jej numeru. Albo, że mi randka przechodzi koło nosa, bo on sobie gdzieśtam krąży a ja nie wiem gdzie :)
I coś się złego stanie - chyba nie, bo to chyba nieodpowiednia randka :)))))) ...

W zeszłym tygodniu zniknął mój rower. Zacięły sie klucze. Na suficie pojawiają się szare smugi.
Zasilacz od komputera nie działa, a wymieniony w laptopie wiatrak dał małe zmiany. Idzie do wymiany.

Co mogę w tym widzieć? Ze drugi rower jest (miejmy nadzieję, że jeszcze jest, totalnie o nim zapomniałam) w naprawie, że drugi telefon był w domu, bo nie miałam czasu, żeby stary zmenic na nowy? że wraz z tymi wszelkimi formami "failiure" - szczególnie niezdanym ostatnio egzaminem - odzyskuje czas zapomniany, lub zyskuje jego nową jakość? że się uczę i skupiam na czytaniu, że telefon nie dzwoni i mogę pojechać dzięki temu na Bieżanów i nareszcie wymienić wiatrak?

Coś się dzieje, a ja pozostaje spokojna. Niezwykłe doświadczenie. Parę miesięcy temu, rok temu - płakałabym jak bóbr. A teraz tylko staram sie nie robić sobie pedicure z laptopem na kolanach, bo ostatnio czuje, że może się to źle skończyć.

Kradzieże i straty rodzą życie konteplacyjne. I twardy umysł Nancy Botwin :)))))) W sporach tez sie nie dam.

czwartek, 26 czerwca 2008

Przekazane, joga w parku - blisko nas :)

Już za kilka dni rozpoczyna się w Krakowie wakacyjna akcja JOGA W PARKU.
Bezpłatne warsztaty odbędą się w Parku Bednarskiego (Podgórze, wejście od ul. Parkowej).


PROGRAM NA NAJBLIŻSZY WEEKEND
niedziela 29 czerwca

10:00 - 11:30 JOGA - sesja asan, organizacja: Sivananda Yoga Vedanta Centrum
12:00 - 12:45 Afro Dance, prowadzi Magdalena Przybysz
AFRO DANCE - gorący rytm Afryki, ognista muzyka, puls Ziemi, bicie Serca, energia, radość, ekspresja ruchu!
kontakt do trenera: magdance@interia.pl
13:00 - 14:00 wykład Filozofia Jogi wg Patanjalego, organizacja: Sivananda Yoga Vedanta Centrum


UWAGA:
Spotkania są bezpłatne, także nie trzeba się nigdzie zapisywać. Wystarczy zabrać swoją karimatę lub koc do ćwiczeń i przybyć.

Więcej informacji: www.jogawparku.pl


Do zobaczenia w parku!

środa, 25 czerwca 2008

faceyourpockets.com

Lubię takie socjoeksperymenty. Trochę tam na pokaz, trochę lanso, a trochę my.
Może chcecie pobrudzić szkło swojego skannera? Podpowiedzi tu: http://faceyourpockets.com/
Przypomina to trochę portfele Sakiewicza...

Ostatnio wszystko jest "trochę" i "nie do końca".

Mode: work

back to the future.
Strasznie dużo się działo w tym czasie jak mnie nie było. Sore, pain, retrospections, flashbacks. Peace, love.
Na razie jestem jellyfish of my own mind, floating.

Nie wiem czego ja sie naczytałam czy najadłam, ze tak piszę.

Hola! Do pracy...

piątek, 20 czerwca 2008

Dyskusja.

Ten film podobno jest o mnie. Ciekawe czy chodzi po prostu o stwierdzenie, ze "był tak miły, ze nieszczery"... Any comments? Pomóżcie mi wyjść z mojej głowy? On ze swojej nie może...
Nie wiedziałam jak bardzo pomoże mi ten film w połączeniu z serią dziwnych przesunięć spowodowanych przez tego bloga - w efekcie których czuję się dobrym partnerem do rozmowy i balansuję na granicy konceptualności...


***

Boltanski pokazuje na filmie miedzy innymi zdjęcia , które kolekcjonuje - zdjęcia z Paryża i zdjęcia żołnierzy niemieckich, takie "domowe", pełne szczęścia i pięknych uczuć. Pan w mundurze z narzeczoną, pan w mundurze z dziećmi siostry. Podobne do zdjęć polskich żołnierzy z tego okresu - choć w jakiś sposób bardziej ikoniczne, wyrazistsze...

czwartek, 19 czerwca 2008

Zagadka logiczna

Czy jesli Ana jedzie do Londynu, to to oznacza, ze ja tez powinnam dokonać przesunięcia?
ANANNANANANANANNAANANANANANNAANANNANAANANANANANNAANNAN.

Na razie idę na masaż. A dziś koncert Arvo Parta. Kocham Arvo Parta.
A mogłabym go nie znosić, bo można by go uznać za pozera ciszy.
Wiec albo jak kocham religijnych, surowych kabotynów albo to jest dobre.

Czekam na "Sarah..." - miarowe uderzenia mówiące o kobiecie, która zaszła w ciążę w wieku lat 90.
.

środa, 18 czerwca 2008

Fuel for Life.


Uwielbiam konkursy. Radio, prasa, wyślij sms... Odpowiedz na pytanie.
W liceum zgromadziłam kolekcje fantastycznych słowników dzwoniąc namiętnie do Radia Bis - nadal ich używam...
W firmach trendsetterskich wygrywam zazwyczaj wypowiedziami na jakiś temat. Tak dostałam iPoda.

Od paru tygodni chodzę koło mojego Diesla i tłumacze sobie, że ten zakup to byłby zbytek... I wygrywam dużą butelkę perfum w jakimś konkursie smsowym.

Właśnie przyszła. Pachnie Nowym Jorkiem, bo tam głownie nosiłam to połączenie czarnej porzeczki, czarnego pieprzu, jaśminu, piżma, paczuli i mchu dębowego. Lubie go, bo jest jak reklama - trochę pachnie jak ...pleśń. Podpleśniałe, wytarzane w mchu porzeczki. Smakowite...:)

Powoli do mnie dociera jakim błędem było spryskanie sie nim - cała East 7 przepływa mi przed oczami....

Basen. Almost.

Wskoczyłabyś do tego basenu?
Tak, bo jest fajny i to uczucie jest fajne, tylko nie wiem czy jest w nim woda...
Może najpierw trzeba wiedzieć czy jest w nim woda?
Tak, pewnie tak - ale jak to sprawdzić na odległość? A w ogóle to ja nie wiem gdzie ten basen jest, chyba on nie chce być wskoczonym do.
I problem prawie z głowy.
Trzeba znaleźć dużo innych basenów.

I wchodzić sobie do nich delikatnie, mocząc palec u nogi. Zabierać im wodę, zostawać z przyjemnością.

Plum.

Almost good. Almost.

Mit wojny / mit seksualności.






Niezwykły artykuł w gazecie wyborczej nt. wystawa fotografii "Paryżanie za czasów okupacji" pokazywanej w Bibliotheque historique de la Ville de Paris. Rwetes, wznoszenie oczu do nieba, problemy - bo jak można się bawić podczas wojny, nawt jeśli fotografie są troszke ustawione - bo jakie mają byc u kogoś , kto "sprzedał się" Rzeszy za rolki kolorowego filmu Agfacolor.

żałuję, ze nie mam więcej czasu, by rozpisać sie o tych zdjęciach. Jednak zapisze to, co uderza mnie od pierwszego zdania: mit wojny jako stanu/kondycji, w której zawieszony jest ogół jednostek, który wtedy zyskuje nowe cechy charakterystyczne: nie uśmiecha się, nie ubiera, kocha namiętnie, lecz wzniośle, nie pije kawy a na wszystkim jest wielki znak REGLAMENTACJA. Pończochy nie istnieją. Nie ma okularów słonecznych, znikają parki, obiady składają się z brukwi.

Rozumiem , ze tak bywało. Rozumiem, ze nasza tradycja romantyczna, mity powstań, które muszą się nie udać (mecze, które musimy przerżnąć) rozumiem, że było ciężko, ale było tez pięknie i zwyczajnie i normalnie.

Doprowadza mnie do szału przemilczanie pewnych aspektów wojny (gwałt przede wszystkim - nie istnieje historia oficjalna pisana gwałtami i humble hours of women... Cudownie oddaje to Sylwia Chutnik w rozdziale o popowstance warszawskiej w "Atlasie Kobiet") i wyciąganie przy jej okazji Wielkich Narracji, bo nie ma lepszych do tego okazji...

Gdzieś miedzy słowami przewija się tez skandalizująca historia z "wydaną niedawno książką "1940-1945: Lata erotyczne" ("1940-1945: Les années érotiques"). Jej autor Patrick Buisson dowodzi, że druga wojna światowa i okupacja były czasem wyzwolenia seksualnego Francuzek, które korzystając z nieobecności biorących udział w wojnie mężczyzn, miały świadomie i dobrowolnie oddawać się niemieckim żołnierzom."

Nie mieści się to w głowie przeciętnemu konsumentowi Muzeum Powstania Warszawskiego, prawda? Oh, please, fuck them all...

Lekcje gotowania

Przegapiłam po drodze wpis o chłodnikach i sałatach. Małym świecie jagnięciny, małych rzymskich sałat, sosie cezarskim or hałewer się to po polsku. Lubię gotować przez pól dnia, patrzeć jak się smaży jajka, jak się obiera imbir łyżką. Miałam status obserwatora :) Z resztą jedyna rzecz, której wcześniej nie widziałam, która mnie trochę ruszyła to owo jajko w koszulce na żywo.... Nadal nie znoszę zapachu octu though...

No i steki z tuńczyka - total przebój bez pretensji. żywa tkanka.

Wczoraj robiłam wywiad z 21-letnim szefem kuchni , który właśnie dostała rekomendację Michelin.
Facet wyglądający trochę jak hiphoper, trochę jak bojówkarz opowiadał, ze jedzenie jest megaulotną sztuką bo w końcu -2 minuty bez kelnera, coś stygnie, nie nadaje się. A nawet jak się uda, to znika w czyjejś twarzy...

A jak miały sobie zrobić przyjemność - to usiadłby na łóżku przed telewizorem z talerzem antipasti i winem. Padałby deszcz, zasłoniłby zasłony i oglądał TV.
MTV Antipasti?

I jeszcze jedno: jego nauczyciel sadysta zwykł mawiać - "You want to cook like a devil? You have to go through hell...

wtorek, 17 czerwca 2008

Prezent od Matyldy

Ah, look at all the lonely people
Ah, look at all the lonely people

Eleanor Rigby picks up the rice in the church where a wedding has been
Lives in a dream
Waits at the window, wearing the face that she keeps in a jar by the door
Who is it for?

All the lonely people
Where do they all come from ?
All the lonely people
Where do they all belong ?

Father McKenzie writing the words of a sermon that no one will hear
No one comes near.
Look at him working. Darning his socks in the night when there's nobody there
What does he care ?

All the lonely people
Where do they all come from ?
All the lonely people
Where do they all belong ?

Eleanor Rigby died in the church and was buried along with her name
Nobody came
Father McKenzie wiping the dirt from his hands as he walks from the grave
No one was saved

All the lonely people
Where do they all come from ?
All the lonely people
Where do they all belong

niedziela, 15 czerwca 2008

It could have been Poland

tak tak. A Pan , który zrobił parę fantastycznych zdjęć telewizora (a na codzień piszący dla cukierkowego Vanity Fair...) ma swoją stronę tu. Przypominają mi się zdjęcia Kuby Dąbrowskiego - kazdy chyba próbował jednak z telewizorem...

Czy myslicie, że po Euro przecenią szaliki?

Szalenie mi się takie szaliki podobają. Z resztą koszulki z nazwą Największej Frustracji też.
Piękne czerwone z białym prosi sie tylko o moje różowe klapkoobcasy.

Grzegorz Sztwiertnia powiedział mi , ze dobrze, że przegraliśmy pod Wiedniem, bo nie ma nic bardziej szczęśliwego niż Polak niezadowolony, przekonany, że tak, że cały świat przeciwko nam, że zdeptani. Trudno w to nie uwierzyć. Od Romantyków po Powstanie Warszawskie i Elżbietę Jaworowicz. Chętnie kuratorowałabym takiej wystawie pokazującej PORAżKę.

"Panie Janie, niech Pan powie? Bili Pana, prawda?" Bad News to za mało.
I żeby nie było, że nie myślę i opieram się piłce, Euro nie oglądam. Ze zły ze mnie kulturoznawca to powiem, że a na przykład to:

praktyka dynamiki, romantyzm adrenaliny, struktura porażki. Zaangażowanie.

sobota, 14 czerwca 2008

Jazzowy głos nadal...wrócił mi smak.

Nareszcie.
życie oczywiście robi psikusa.... Nie czujesz nic jedząc zupę z raków, ale jak jesz ciepły jogurt grecki - oczywiście wraca Ci smak byś mógł się w pierwszym momencie odpowiednio zakrztusić z obrzydzeniem. Zrobiłam językowi święto i poszłam z nim na jedzenie z Sardynii do Al Dente.
Spriss z Aperolu z oliwką i cytryną... Wdawał się być zachwycony, a ja się cieszyłam, że wrócił. Na szczęście nie zachłysnęłam sie jego obecnością - nie ma nic gorszego niż zakrztusić się własnym językiem.

Policzki prosięcia. Hm.
I to dziś to była sobota quirkyalone. To JEST sobota quirkyalone. I nie jest nawet źle.

Nie boję się sporów, ale nie zawsze mam ochotę brać w nich udział.

bardzo mądra Magda Ujma z powiększającym sie brzuszkiem.
Czekam na czas, kiedy nie będę przywalona głupotami - jak np. tym, ze (właśnie się dowiedziałam) muszę we wtorek zdać egzamin z historii stanów zjednoczonych. Wtedy mogłabym sobie pojechać do Torunia i zobaczyć co udało się zrobić Joance Zielińskiej. I pójść na koncert i sie gdzieś czegoś dowiedzieć i zobaczyć kwiaty mojego życia. W zamian przysypiam w galerii ZPAF i Ska, bo mam przypadkowego i miłego kaca.

Kciuki za Toruń.

poniedziałek, 9 czerwca 2008

Kupcie mnie w kiosku

w realu występuje jak Proust lub Malte, zabunkrowana alergią z zawartymi oknami dla ochrony przed pylącą trawą. Czas ciszy, nerwów - bo coś niepokojącego w atmosferze się czai, grzyba atomowy bolesnych uczuć, ludzie w śpiączce nie wytrzymują i umierają - i zepsutego wiatraka od komputera. Zaległości. Zawsze znowu wciąż - zaległości. Zaległości , moje drugie imię.

Jak tęsknicie kupcie mnie w kiosku:
w Exklusivie pokazuje język i prezentuję płaszcz.
W Newsweeku ekspertuję w artykule o freeganach.
W następnym Tygodniku Powszechnym jest mnie dwie.
Patrzymy na siebie.
Głownie chyba z niedowierzaniem , bo artykuł jest o singlach.
Zostałam singlem chyba. I tak jak mówię - z ekonomicznego punktu widzenia (wiem , ze to qrw niegramatycznie i bez sensu) jestem singlem. Ale nie jestem quirkyalone twierdzę. O nie - żadnych tam popcorn przed tv i kupie sobie kota, nie jestem Amelią co to makaron tylko sama.
Jak się tak wyzłaszczam, że nie dla mnie samotne przyjemności Jahwe zsyła na mnie baranka w postaci pyłków trawy. I muszę zadowolić się zamkniętym mieszkaniem, zimnymi prysznicami i buczącym komputerem oraz zaległościami.

Nudzicie się? Kupcie sobie szopa pracza.... Jak mawiał wiadomo.

niedziela, 8 czerwca 2008

Patrycja Wysokikowal



zapomniałam Wam napisac, że

a) odbyło się to:

Nie istnieje morderstwo doskonałe...

Jesteś wielbicielem eleganckich, lecz powoli mrożących krew w żyłach opowieści? Koniecznie bądź jutro w krakowskim Miejscu, gdzie odbędzie się spotkanie celebrujące mistrzynię takich powieści – Patricię Highsmith.

Spotkanie odbędzie się z okazji wydania przez Oficynę Literacką Noir sur Blanc trzeciej części przygód „Utalentowanego Pana Ripleya” – pt. „Gra Ripleya”. Organizatorzy zapowiadają, że spotkanie dalekie będzie od sztampy. Poprowadzi je literaturoznawca i feministka Beata Kozak a rozmawiać będzie z samym Panem Ripleyem i Patricią Highsmith w których wcielą się dr Rafał Majerek (słowacysta i literaturoznawca) i Iwona Misiak (polonistka i literaturoznawca). Porozmawiają o przewrotności gry u mistrzyni thrillerów psychologicznych, o zamianie roli i o tym, jaką rolę w powieściach odgrywa narrator. A także o tym, dzięki czemu czytelnik może lepiej poznać zawiłą psychikę mordercy mistrzowsko manipulującego spotykanymi osobami...

Po spotkaniu ze znawcami literatury szykuje się gratka dla miłośników gier fabularnych: autorską przygodę pod tytułem „Nie istnieje morderstwo doskonałe, istnieje tylko doskonała gra towarzyska” poprowadzi Sławka Raczyńska, kulturoznawca. „Gra jest oczywiście inspirowana wskazówkami mistrzyni thrillera – mówi Raczyńska, specjalistka od gier RPG – nie będzie to klasyczna przygodówka, lecz towarzyskie spotkanie, na którym - oczywiście pod okiem Mistrza Gry - uczestnicy będą stawali się tak biegli w sztuce manipulacji jak sam Pan Ripley”.

Podejmiecie wyzwanie?

Spotkanie Gra Ripleya

27 maja (wtorek) 2008 r. o godz. 19:00 w Miejscu, ul. Estery 1

b) było świetnie. genialne poczucie humoru trójki prowadzących i Sławka, która była mistrzynią morderczej gry... Udało mi się wykończyć wszystkich i z jakim podejrzanym typem i kupą pieniędzy uciekliśmy w siną dal. Jego załatwię po drodze....

Wasza Bibi Andersen

Zabloguj się

powinien głosić napis na górze. A nie jakieś tam zaloguj.
Uciekam od pracy, denerwacji, fustru.

I czytam sobie ulubiny blog Jasia i Joanny.
O Miłoszu - wybornie.
Ale to mnie powaliło: dwójka, na któerj się wychowałam wchodzi w coś bardziej kiczowatego niz głos apokaliptycznego prof Perza rozprawiającego o poranku w niedzielę o kantatach Bacha. Pod jajecznicę.



A to mnie akurat śmieszy, bo sobie wyobrażam mojego ojca, jak włacza sobie muzę pod wyrostek. "Cosi fan tutte" by było dobre, bo "Czarodziejski flet" to pod prostatę raczej, ze tak zajadę żołnierskim dowcipem.


Choć muszę przyznać, ze ta maska ostro jest pojechana - moze to byc i Hannibal Lecter jak i dragowa queen. I rytualny mordzik przy oczach szeroko zamknietych.

Trzecia reklama dwójki już mnie nie śmieszy bo jest brzydka i głupia. I chuj

Wesele. Update kulturoznawcy.

Jak nie wiecie jak się teraz robi wesele dla highbrows - zajrzyjcie tu bo
Mirek i Kasia dają niezły przykład.
Szkoda, że mnie tam nie było.

Musieli się obyć bez divy...


:))))))))
Mirek, Kasia - niech będzie fajnie.

Lubie jak blogi ze sobą rozmawiają.

Na przykład jak Aga z Agą i z Agnieszką Agnieszką.
Lubię Cię Aga strasznie. Do której Agi to powiedziałam?

A moi polskojęzyczni kochankowie mówią do mnie w łóżku "Kozak" i odmieniają to przez osoby, przypadki, zdrobnienia i głownie wołacz. Jak się nazywało to co Kamil Wernicki wymyślił kiedyś z Tomkiem Sikorą - vocativus sexualis?

Masakra.

W pracy więc troche odpadam. Ale chcę na Vengerova

Multiple orgasms na koncercie Mikrokolektywu, ale właściwie Lay Over It z Japonii i Chicago.
To co można zrobić z perkusją - wiem. To, co można zrobić z kontrabasem doprowadziło mnie do szału. Grac poślinionymi rękami głaszcząc pudło rezonansowe? Przejeżdżać po nim gumową pałką - z przodu, z tyłu?

Obłęd.
Wielki ukłon.

Znów wiem wiem jestem.
Freejazzową laską.

I'm a freejazz chick baby. Freeeejazz chick.


Skopiujcie i umieśćcie na swoim blogu