No i to wszystko znika szybko we mnie u mnie. Chwila moment i gdzieś się rozpływa. Tak jak z pomysłami na powieść i genialnymi pierwszymi zdaniami paperu.
I hop.
Efektem wieczora jest poranna filizanka kawy, której prawie nigdy i poranek z Afryką.
(co jak zwykle przypomina mi o tym zdjęciu Leni,

I jak juz dzień babci to sobie przypominam jak ostatnio opowiadalam mojej , ze ogladałam przez internet grób Leni a na nim takie źrodło błekitnego swiatła - to chyba była dla babci najlepsza definicja tego co dzieje się teraz z siecią: jej wnuczka oglada sobie "gdzieś" grobowiec jej ulubionej postaci dnia codziennego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz