środa, 14 stycznia 2009

Jak cie nie ma 5 godzin przed komputerem to wszystko zaczyna się walić :)

a jak juz tam dotrzesz i myślisz, ze posprzątane, to komputer spada na podłogę... bum.
Czekam na lekarza od komputerów, moze cos wskrzesi, może cos...

A na razie przypominam sobie Henry Rollinsa w Californication (zauważyliscie? to jedna z moich ulubionych scen) udając że to przygotowanie do conference paper.



tak a propos bloga....
A moja idolka Sylwia Chutnik dostała paszport Polityki.

Brak komentarzy: