a jak juz tam dotrzesz i myślisz, ze posprzątane, to komputer spada na podłogę... bum.
Czekam na lekarza od komputerów, moze cos wskrzesi, może cos...
A na razie przypominam sobie Henry Rollinsa w Californication (zauważyliscie? to jedna z moich ulubionych scen) udając że to przygotowanie do conference paper.
tak a propos bloga....
A moja idolka Sylwia Chutnik dostała paszport Polityki.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz