Poranki z płatkami za oknem w moim domu to to.
Słodkie śniadanie, trudne rozmowy. I już w trakcie a i potem (nie otwieraj komputera) wypróbuj metodę "żeby nie czuć bólu" "obie stopy równo na ziemi, to twoje stopy".
Traktujecie jak samarytankę, a potem się dziwicie, ze ma uczucia, lub humor być złośliwą.
Dystans trzymam 30-45 min na coachingu. Co z resztą? Chyba nie.
Dziś against interpretation... Kinetyczni kontra werbalni. Śnieg kołysze. Fragmenty filmu Renoira uratują. Chciałoby się wejść w swoją skórę sprzed lat. Wytarzać w śniegu. Powycinać z papieru maski karnawałowe. Może pieczenie ciabatty coś da...
Gdzie jestem? Wracam do siebie, choc bolało, choc moze nie miało w ogóle boleć :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz