Wróciłam do doomu i trafilam na piosenke, która kiedyś mialam jeszcze na kasecie, z filmu, który chiałam kiedys obejrzec, ale poniewaz nie sciagalismy wtedy jeszcze filmów, a nowosci nie trafialy do wypozyczalni, nie było na to długo szans:
Dzień jak przeddzień. Ryjowka aksamitna i agresywna. French toasty z truskawkami, film o słoniu w łonie matki, ogladanie penisa slonia, wiadomośc, ze jadra doroslego to 6 kg. Praca, fb, kawa w dresie w Miejscu, antena do radia nie pasuje, M daje mi kartę pamięci do aparatu. Koszyk i obcasy, obiad u Hindusa z Du i MLi obłedne smaki i ciepło śmiechu i nie ide na panel warszawskich przyjaciól, bitter z truskawkami, limonka i IT Crowd oraz Big Bang Theory, potem mały czerwony samochód i obłedne orgazmy - dziesiecu facetów w Tentecie Brotzmana. Fale tak i fale nie. I obłęd. Czerwony samochód i Rekawka : nie ma koktailu z awokado, ale jest z lodów, jest szarlotka z przyjaciólmi pod latarnią, przechodzi pittbull i jamnik, a moje dwie kolezanki się zakochały i wydzwaniaja do mnie szczęsliwe... Lubię cudze szczęście. Mocniej się trzyma niż moje :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz