został bulwarowym kolumnistą z własną podstroną.
Klik klok. Post o Zieniu - zwala z nóg:
"Kiedy mama siadała do maszyny marki Łucznik, aż się trząsłem, żeby dostać kawałek materiału, pozszywać go i ubrać w to miśka. "
Coś mi sie chłopak z Parczewa przypomina...
I tak sie przyznawać do tego, że sie własne genitalia stroiło w sukienki uszyte ze skrawków? Jakiś grandż normalnie.
Moi bracia robili swoim siusiakom kryzy z papieru... to jakoś normalniej brzmi niż szyte na łuczniku...
A najdziwniejsze jest to, że jak piszę tego posta to obok mnie siedzi matka, czyta mi przez ramię i trzęsie się ze śmiechu. Powinna mnie opierniczyć, że takie rzeczy normalnie wywlekam... Sio!!!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz