tak myślę nad tymi listami prezentowymi ( Hugh Grant który w "Czterech weselach kupuje 'coś do 5 funtów'...) . Pamiętam jak w pierwszej fazie modne były prezenty z "Czarnego Butku" etc.
Masakra. Przy całej mojej niechęci do instytucji cały czas myślę czy właśnie nie zamówić sobie prezentów na ślub bez ślubu. Dla Tupperware jak Carrie wziąć ślub ze samą sobą (nie jestem dobrą kandydatką...no tak...). Babciu, co myślisz?
Może lista urodzinowa?
Wszystkich znajomych wysłać do jednego sklepu i niech kupią komplet... sztućców.
Marzy mi się prezent jeden na razie. Cukrowy peeling Sephory. Kto się zgłasza na ochotnika? :)))))))))))))
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz