Na Berlin bym tylko narzekała dziś... pogoda, bad timing :)
Pamiętam głownie twarz mojego przyjaciela , którą widuje w Warszawie - fajne z nim rozmowy.
A oprócz tego rzeczy które nie wychodzą, brak bankomatów, wiatr, zamknięte miejsca docelowe i dworzec.
Parę ważnych stałych przychodzi mi na mysl: w danym miejscu warto spędzić PELNE dwa dni - dwa poranki i po nich wieczory, wtedy masz złudzenie, że JESTES TAM chyba że to Cicely na Alasce....
Hm.
Ale i tak mam parę świetnych wspomnień ;P
Tylko jak musiałam przelecieć (przez) Cindy Sherman - to już mi nie było dobrze :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz