to już jakiś totalny spontan.
Nie mam nawet czasu sie ucieszyć, że jadę.
Coś zawsze się innego znajdzie do roboty.
I co? I oduczyłam sie pakować.
Niegdyś co tydzień : Warszawa i spowrotem.
A teraz? UUUUU... Co, ze suszarke? Ze ręcznik?
Ubrać się w co nie mam ;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz