czwartek, 3 września 2009

Stupor z nadmiaru wrażeń

Mozna nie lubić Annie Leibovitz. Ja na przyklad nie lubie jej komercyjnej fotografii. Uwielbiam za to jej zdjecie prywatne, osobisty reportaż o życiu. W ważacej kilka kilo książce jest WSZYSTKO. Normatywnie, nienormatywnie, miłośc, codzienność, śmierć, choroba, rodzina, seks, dzieci, Sarajewo, literatura... No i Sontag.

O tej ksiazce jeszcze napisze jakieś opus magnum. Na razie jednak napisze o filmie, który zobaczylam wczoraj. Albo nie. Pozostawił mi w głowie stupor powstaly z tego, ze za dużo. Dziś przypominaja mi się fragmenty. I nie wiem , czy najmocniejszym nie jest ten, że

Yoko Ono nadal płacze jak mówi o Lennonie.

2 komentarze:

Aga Olszewska pisze...

dokładnie o tym samym fragmencie wczoraj pisałam w myślach bloga. ale nie wiem jak to zanotować.

Aga pisze...

bo to jest supermocne. bo film nie o niej, a takie punctum.gadajmy o tym, warto.