schizofrenia.
dwie anonimowe wypowiedzi pod wczorajszym wpisem, czy one ze sobą wojują?
jednocześnie trzy "na tak" na koncie na fb.
i ja, która dobrze wiem, ze to, ze ja tak czuje spowodowane jest TEŻ ciśnieniem, tez tym, że żle się czuję i że nie mam jeszcze w szafie ubran na jesień i że marzą mi sie takie, których nie znajdę...
i że te dziewczynki sa sliczniusie. tak przyziemnie też, ale też że śmierć w Wenecji i że Dorian Gray i że zaczęla sie era patrzenia na młodośc. że wpisze się zaraz w nikoncząca się tradycję odezw do młodzieży, by sie opamietała, że zdziczenie obyczajów, ze wy gorsi niż my, że my mieliśmy gorzej
u Miloszewskiego w "Domofonie" (ale odniesienie, ale chlopak ma momenty...) jest taki ojciec. że nie trafił w czas, ze na seata pracuje wiecej niz inni, że się nie załapał ani na Pewexy, ani nawet na H&M
u mnie - pamietajcie - jeden z głownych driveów życiowych to zazdrośc. od dawna to wiem. jest oswojona, nie można się jej pozbyc. każdy ma takie swoje brzydkie uczucie, ktore jak pozna - może byc jakims katalizatorem. niekótrzy sie boją, niektórzy zazdroszczą. więc u mnie zazdrośc rodzi zmiany. nie jest tesz szekspirowsko zielona, tylko jakos tak sie spacyfikowała.
"jako przodowniczka nowych czasów" - proszęęęęę.... gdzie? jezeli to dawno i nieprawda? kim ty jestes słodyczku? co, "room on my own"?
pamietam swoja droga, jak w Dużum Formacie był reportaż o rzeczach, które lubimy i ja tam miałam mój domek od Wojtków z Indii. i w tekscie napisałam, że nienawidze Indii. i od razu dostałam taka ilośc telefonów, smsów ze jak tak mozna. a mi sie to wtedy nie podobalo jako koncept najłatwiejszy, jako pigułka szczęścia dla każdego, duchowość jak popcorn. oczywiście to się zmienia, i sama bym tam teraz pojechała żeby się pozbyc księżniczki we mnie, zeby dostać po oczach.
Akceleracja juz byla, teraz bola mnie stawy od tego wzrostu naglego, co sie kiedys kończy (ludzie, korzystajcie, KOŃCZY SIĘ!) , mam rozstepy w mózgu. Tesknie za tym, ale nie wiem jak do tego wrócić. I znów - możę jestem pomiędzy, moze sie jeszcze na coś nie zgodziłam. Moze zaczne wierzyc w boga albo leczyć energią czy eukaliptusem?
A - jak wiadomo - o jakimkolwiek graniu nie mam pojęcia - może dlatego tez denerwuje mnie kultura oparta na piosence, nie na słowie, uczuciu, nawet filmie moze.
I tak, mam dośc tego, ze jak czytam Exklusiva to nie mam pojecia o polowie rzeczy tam. Nareszcie. Gorzej, ze tego szumu nie zastapiło cos innego, jakies takie okrzepniecie i własna ksiązka. Jeszcze poczekam, posiedze na fotelu,popatrzę w okno i zobacze, co sie zdarzy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz