sobota, 22 listopada 2008

Wrocław. Polska

Nieprzyjaźnie i lodowo na przemian z rodzinnie i ciepło.
Właściwie najlepszą metaforą Wrocławia byłby Husky, który patrzy właśnie na mnie wielkimi błękitnymi oczami. Na kursie coachingu jak zwykle banda freaków, a nauczyciel to cudowna fairy queen, która macha rączką od czajniczka i sadzi campowe dowcipy. Cudo.

Komputer odmawia współpracy. Według zasad coachingu dla ubogich należy od niego odejść, pogłaskać kota i się nie przejąć.

Brak komentarzy: