Pod prysznicem piszę smsy potem listy, podczas ścielenia łóżka zaczyna się już powieść.
Jest tam wszystko od przepisów na grecką zupę po teorie częściowego doppelgangeryzmu i liminalizmu.
Przez chwilę jest tak źle, że podnosi mnie tylko złożona sobie obietnica powrotu do herbacianego trybu życia i posortowania wszystkich skarpetek - 20 czarnych par kłębiących się od roku.
Białe pranie.
Total francuski film, zaraz chyba założę obcasy.
I nagle rozumiem że tak naprawdę jest dobrze.
(I że praca mnie zbawi, tak tak)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz