doprowadza w pewnym momencie do
1) życia na facebooku (i tak nie jestem w tym najlepsza, jak widzę aktywność Mateusza, to odpadam)
2) zakochiwania się w bezimiennych i imiennych facetach "po śladach" ich obecności w necie.
Dziś nieznajomy grafik, który nazwał psa po naszej ulubionej postaci powieściowej ( on nie wie , że jest to "nasza" ulubiona postać, bo się nigdy nie spotkaliśmy, ale jestem w jego postawie życiowej zakochana po uszy) jutro - na szczęscie jestem w podróży.
Parę dni temu fascynacja - ale jednak nie zakochanie - pan, co się wprosił na mojego bloga jakoś tak i pozostaje anonimowy, ale może dobrze, bo jest za inteligentny : czajnik vs toster.
Na kolana. Odebrałam już parę wiadomości od fanek z pytaniem o tożsamość iGoda. Nie wiem. Naprawdę.
Ale moge mu dedykowac piosenkę.
Kto jeszcze nie przyznam się bo się wstydzę.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz