niedziela, 21 września 2008

Ojojoj

... gadamy z mamą. Że film, że jest wytrącona z równowagi. Ja mówię, że tak, Plac Waszyngtona, że trzeba czytać Henry Jamesa, że Paola, żona Brunettiego. Obie, że zwykła historia i że pozorny spokój najwięcej napięcia w pozornie zwykłej historii etc. No i tak gadamy, ona, że ten kredyt w tym filmie, ja że przełożenie na aktualną recesję w USA i nareszcie mi zaczyna kiełkować że chyba to nie ten sam film. Jej też - pyta skąd mi się wziął James.

Plac Zbawiciela vs Plac Waszyngtona.

Brak komentarzy: