To dużo.
W weekend gdzieś jadę. Kolejne godziny.
W międzyczasie jadę gdzieś rowerem...
Jutro znów autobus, potem taksówka.
W poniedziałek na lotnisko, lot, pociąg, tramwaj.
Amsterdam.
W tych trzygodzinnych podróżach - kiedy akurat nie moja kolej na skupienie - dokończyłam "Biegunów". Największą przyjemność sprawiła mi część thrillerowa. O mężczyźnie, któremu nagle - podczas wakacji znika żona i dziecko. I jak ten zwykły sprzedawca książek, do bólu wyprany z refleksji - musi zacząć myśleć, przypominać sobie. Czuć. Bardzo dobrze budowane napięcie, ciągły klimaks. Czytałam te fragmenty (troche jak z Frischa, tam tez podróż nie prowadzi do niczego pozornie do niczego dobrego, choc do prawdy, pozoru prawdy) - o wysuszonej wysepce i lokalnych policjantach i tym jak wszystko rozpływa sie w słońcu, nawet samochód z leasingu - Anie, kiedy jechałyśmy z Arles autrostradą. Coś pamiętam, ze się zagapia i źle skręca i kluczymy. Siła dobrze opowiedzianej historii to to, że ciagnie cię tam, gdzie nie byłaś :)
A teraz liczy sie dla mnie tytuł tego posta (z Tokarczuk) i powtórzenie tego motywu w drugim rozdziale pt. "Jestem". Ja ostatnio "Nie wiem, gdzie jestem".
Rozwinęłam się. Na początku, budząc się w obcych miejscach, myslałam, że jestem w domu.Dopiero po chwili rozpoznawałam nieznane szczególy, odsłonięte teraz przez światło dnia. Cięzkie hotelowe zasłony, bryła telewizora, moja rozbebeszona walizka, białe schludnie złożone ręczniki. Nowe miejsce ukazywało się zza firanek, zakwefione, tajemnicze, najczęsciej białokremowe lub żółte od ulicznych latarni.
Potem jednak weszłam w fazę, którą psychologowie podróżni nazywają "nie wiem, gdzie jestem". Budzilam się zupełnie zdezorientowana. Usiłaowałam - jak akloholik w ciągu - przypomnieć sobie, co robiąłm poprzedniego wieczoru, gdzie byłam, dokąd wiodły mnie drogi, odtwarzałam szczegól po szczególe, aby odczytać teraz i tutaj. A im dłużej trwała ta specjalna procedura, tym większa pojawiała się panika, nieprzyjemny stan, podobny do choroby błednika, utraty podstawowej równowagi, zbierający na mdłości. Gdzie ja do cholery jestem. Lecz detale świata są litościwe i w końcu naprowadzały mnie na własciwy trop. Jestem w M. Jestem w B. To jest hotel, a to mieszkanie mojej przyjaciólki, pokój gościnny u rodziny N. Kanapa u znajomych.
Takie przebudzenie było jak podstemplowanie biletu na dalszą drogę.
Następny jest jednak etap trzeći, jak mówi psychologia podróżna, wieńczący, kluczowy, etap, który stanowi ostateczny cel; dokądkolwiek byśmy podrózowali, podrózujemy zawsze w jego kierunku. "Nieważne, gdzie jestem", wszystko jedno, gdzie jestem. Jestem.
A teraz liczy sie dla mnie tytuł tego posta (z Tokarczuk) i powtórzenie tego motywu w drugim rozdziale pt. "Jestem". Ja ostatnio "Nie wiem, gdzie jestem".
Rozwinęłam się. Na początku, budząc się w obcych miejscach, myslałam, że jestem w domu.Dopiero po chwili rozpoznawałam nieznane szczególy, odsłonięte teraz przez światło dnia. Cięzkie hotelowe zasłony, bryła telewizora, moja rozbebeszona walizka, białe schludnie złożone ręczniki. Nowe miejsce ukazywało się zza firanek, zakwefione, tajemnicze, najczęsciej białokremowe lub żółte od ulicznych latarni.
Potem jednak weszłam w fazę, którą psychologowie podróżni nazywają "nie wiem, gdzie jestem". Budzilam się zupełnie zdezorientowana. Usiłaowałam - jak akloholik w ciągu - przypomnieć sobie, co robiąłm poprzedniego wieczoru, gdzie byłam, dokąd wiodły mnie drogi, odtwarzałam szczegól po szczególe, aby odczytać teraz i tutaj. A im dłużej trwała ta specjalna procedura, tym większa pojawiała się panika, nieprzyjemny stan, podobny do choroby błednika, utraty podstawowej równowagi, zbierający na mdłości. Gdzie ja do cholery jestem. Lecz detale świata są litościwe i w końcu naprowadzały mnie na własciwy trop. Jestem w M. Jestem w B. To jest hotel, a to mieszkanie mojej przyjaciólki, pokój gościnny u rodziny N. Kanapa u znajomych.
Takie przebudzenie było jak podstemplowanie biletu na dalszą drogę.
Następny jest jednak etap trzeći, jak mówi psychologia podróżna, wieńczący, kluczowy, etap, który stanowi ostateczny cel; dokądkolwiek byśmy podrózowali, podrózujemy zawsze w jego kierunku. "Nieważne, gdzie jestem", wszystko jedno, gdzie jestem. Jestem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz