niedziela, 15 czerwca 2008

Czy myslicie, że po Euro przecenią szaliki?

Szalenie mi się takie szaliki podobają. Z resztą koszulki z nazwą Największej Frustracji też.
Piękne czerwone z białym prosi sie tylko o moje różowe klapkoobcasy.

Grzegorz Sztwiertnia powiedział mi , ze dobrze, że przegraliśmy pod Wiedniem, bo nie ma nic bardziej szczęśliwego niż Polak niezadowolony, przekonany, że tak, że cały świat przeciwko nam, że zdeptani. Trudno w to nie uwierzyć. Od Romantyków po Powstanie Warszawskie i Elżbietę Jaworowicz. Chętnie kuratorowałabym takiej wystawie pokazującej PORAżKę.

"Panie Janie, niech Pan powie? Bili Pana, prawda?" Bad News to za mało.
I żeby nie było, że nie myślę i opieram się piłce, Euro nie oglądam. Ze zły ze mnie kulturoznawca to powiem, że a na przykład to:

praktyka dynamiki, romantyzm adrenaliny, struktura porażki. Zaangażowanie.

sobota, 14 czerwca 2008

Jazzowy głos nadal...wrócił mi smak.

Nareszcie.
życie oczywiście robi psikusa.... Nie czujesz nic jedząc zupę z raków, ale jak jesz ciepły jogurt grecki - oczywiście wraca Ci smak byś mógł się w pierwszym momencie odpowiednio zakrztusić z obrzydzeniem. Zrobiłam językowi święto i poszłam z nim na jedzenie z Sardynii do Al Dente.
Spriss z Aperolu z oliwką i cytryną... Wdawał się być zachwycony, a ja się cieszyłam, że wrócił. Na szczęście nie zachłysnęłam sie jego obecnością - nie ma nic gorszego niż zakrztusić się własnym językiem.

Policzki prosięcia. Hm.
I to dziś to była sobota quirkyalone. To JEST sobota quirkyalone. I nie jest nawet źle.

Nie boję się sporów, ale nie zawsze mam ochotę brać w nich udział.

bardzo mądra Magda Ujma z powiększającym sie brzuszkiem.
Czekam na czas, kiedy nie będę przywalona głupotami - jak np. tym, ze (właśnie się dowiedziałam) muszę we wtorek zdać egzamin z historii stanów zjednoczonych. Wtedy mogłabym sobie pojechać do Torunia i zobaczyć co udało się zrobić Joance Zielińskiej. I pójść na koncert i sie gdzieś czegoś dowiedzieć i zobaczyć kwiaty mojego życia. W zamian przysypiam w galerii ZPAF i Ska, bo mam przypadkowego i miłego kaca.

Kciuki za Toruń.

poniedziałek, 9 czerwca 2008

Kupcie mnie w kiosku

w realu występuje jak Proust lub Malte, zabunkrowana alergią z zawartymi oknami dla ochrony przed pylącą trawą. Czas ciszy, nerwów - bo coś niepokojącego w atmosferze się czai, grzyba atomowy bolesnych uczuć, ludzie w śpiączce nie wytrzymują i umierają - i zepsutego wiatraka od komputera. Zaległości. Zawsze znowu wciąż - zaległości. Zaległości , moje drugie imię.

Jak tęsknicie kupcie mnie w kiosku:
w Exklusivie pokazuje język i prezentuję płaszcz.
W Newsweeku ekspertuję w artykule o freeganach.
W następnym Tygodniku Powszechnym jest mnie dwie.
Patrzymy na siebie.
Głownie chyba z niedowierzaniem , bo artykuł jest o singlach.
Zostałam singlem chyba. I tak jak mówię - z ekonomicznego punktu widzenia (wiem , ze to qrw niegramatycznie i bez sensu) jestem singlem. Ale nie jestem quirkyalone twierdzę. O nie - żadnych tam popcorn przed tv i kupie sobie kota, nie jestem Amelią co to makaron tylko sama.
Jak się tak wyzłaszczam, że nie dla mnie samotne przyjemności Jahwe zsyła na mnie baranka w postaci pyłków trawy. I muszę zadowolić się zamkniętym mieszkaniem, zimnymi prysznicami i buczącym komputerem oraz zaległościami.

Nudzicie się? Kupcie sobie szopa pracza.... Jak mawiał wiadomo.

niedziela, 8 czerwca 2008

Patrycja Wysokikowal



zapomniałam Wam napisac, że

a) odbyło się to:

Nie istnieje morderstwo doskonałe...

Jesteś wielbicielem eleganckich, lecz powoli mrożących krew w żyłach opowieści? Koniecznie bądź jutro w krakowskim Miejscu, gdzie odbędzie się spotkanie celebrujące mistrzynię takich powieści – Patricię Highsmith.

Spotkanie odbędzie się z okazji wydania przez Oficynę Literacką Noir sur Blanc trzeciej części przygód „Utalentowanego Pana Ripleya” – pt. „Gra Ripleya”. Organizatorzy zapowiadają, że spotkanie dalekie będzie od sztampy. Poprowadzi je literaturoznawca i feministka Beata Kozak a rozmawiać będzie z samym Panem Ripleyem i Patricią Highsmith w których wcielą się dr Rafał Majerek (słowacysta i literaturoznawca) i Iwona Misiak (polonistka i literaturoznawca). Porozmawiają o przewrotności gry u mistrzyni thrillerów psychologicznych, o zamianie roli i o tym, jaką rolę w powieściach odgrywa narrator. A także o tym, dzięki czemu czytelnik może lepiej poznać zawiłą psychikę mordercy mistrzowsko manipulującego spotykanymi osobami...

Po spotkaniu ze znawcami literatury szykuje się gratka dla miłośników gier fabularnych: autorską przygodę pod tytułem „Nie istnieje morderstwo doskonałe, istnieje tylko doskonała gra towarzyska” poprowadzi Sławka Raczyńska, kulturoznawca. „Gra jest oczywiście inspirowana wskazówkami mistrzyni thrillera – mówi Raczyńska, specjalistka od gier RPG – nie będzie to klasyczna przygodówka, lecz towarzyskie spotkanie, na którym - oczywiście pod okiem Mistrza Gry - uczestnicy będą stawali się tak biegli w sztuce manipulacji jak sam Pan Ripley”.

Podejmiecie wyzwanie?

Spotkanie Gra Ripleya

27 maja (wtorek) 2008 r. o godz. 19:00 w Miejscu, ul. Estery 1

b) było świetnie. genialne poczucie humoru trójki prowadzących i Sławka, która była mistrzynią morderczej gry... Udało mi się wykończyć wszystkich i z jakim podejrzanym typem i kupą pieniędzy uciekliśmy w siną dal. Jego załatwię po drodze....

Wasza Bibi Andersen

Zabloguj się

powinien głosić napis na górze. A nie jakieś tam zaloguj.
Uciekam od pracy, denerwacji, fustru.

I czytam sobie ulubiny blog Jasia i Joanny.
O Miłoszu - wybornie.
Ale to mnie powaliło: dwójka, na któerj się wychowałam wchodzi w coś bardziej kiczowatego niz głos apokaliptycznego prof Perza rozprawiającego o poranku w niedzielę o kantatach Bacha. Pod jajecznicę.



A to mnie akurat śmieszy, bo sobie wyobrażam mojego ojca, jak włacza sobie muzę pod wyrostek. "Cosi fan tutte" by było dobre, bo "Czarodziejski flet" to pod prostatę raczej, ze tak zajadę żołnierskim dowcipem.


Choć muszę przyznać, ze ta maska ostro jest pojechana - moze to byc i Hannibal Lecter jak i dragowa queen. I rytualny mordzik przy oczach szeroko zamknietych.

Trzecia reklama dwójki już mnie nie śmieszy bo jest brzydka i głupia. I chuj

Wesele. Update kulturoznawcy.

Jak nie wiecie jak się teraz robi wesele dla highbrows - zajrzyjcie tu bo
Mirek i Kasia dają niezły przykład.
Szkoda, że mnie tam nie było.

Musieli się obyć bez divy...


:))))))))
Mirek, Kasia - niech będzie fajnie.

Lubie jak blogi ze sobą rozmawiają.

Na przykład jak Aga z Agą i z Agnieszką Agnieszką.
Lubię Cię Aga strasznie. Do której Agi to powiedziałam?

A moi polskojęzyczni kochankowie mówią do mnie w łóżku "Kozak" i odmieniają to przez osoby, przypadki, zdrobnienia i głownie wołacz. Jak się nazywało to co Kamil Wernicki wymyślił kiedyś z Tomkiem Sikorą - vocativus sexualis?

Masakra.

W pracy więc troche odpadam. Ale chcę na Vengerova

Multiple orgasms na koncercie Mikrokolektywu, ale właściwie Lay Over It z Japonii i Chicago.
To co można zrobić z perkusją - wiem. To, co można zrobić z kontrabasem doprowadziło mnie do szału. Grac poślinionymi rękami głaszcząc pudło rezonansowe? Przejeżdżać po nim gumową pałką - z przodu, z tyłu?

Obłęd.
Wielki ukłon.

Znów wiem wiem jestem.
Freejazzową laską.

I'm a freejazz chick baby. Freeeejazz chick.


Skopiujcie i umieśćcie na swoim blogu