Zadzwoniłam do domu, bo chciałam złożyć domowej wersji doktora House życzenia z okazji Dnia Wojska Polskiego (Jerzy był lekarzem wojskowym, skończył WAM). Odebrała mama, powiedziala, ze ojciec jest na dyżurze, ale że rano mieli przygodę... Podobno ojciec długo ubierał się do pracy, mama w tym czasie słuchała Trójki - a tam słuchacze dzwonią i opowiadają co zrobią dziś, w to święto: że na pielgrzymkę idą, że msza, że urlop, ze MB Zielnej to cośtam ... Ojciec wrocił do kuchni jakiś przyczajony. Kiedy w końcu wyszedł z domu mama usłyszała w radio jego glos "a ja właśnie zakladam koszulkę z Jimim Hendrixem i podarte dżinsy i idę na dyżur lekarski. Bo jest rocznica Woodstock!" i puścili mu podobno ktorąś z rzeczy Jimiego. No.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
Klasa. Kropka.
Prześlij komentarz