Jest szansa zarówno na to, że Sakiewicz przestanie robic zdjęcia (podobno modlą się o to fotoedytorzy w całym kraju...), jak i na to, że w przyszłym roku o tej samej porze będziemy siedzieć przed ekranami tv obserwujac rozdanie oscarów i nominowany nie bedzie jakiś Slumdog, From_Heaven. A w nowym filmie Lukasza jak zwykle motywy niebiańskie, Cracoviana, oraz reklama kanapki z baleronem. Czy narodził nam się nowy Bodo Kox?
najpierw radio z chiloutu samo się przełącza na coś strasznego - studentów gadających o akademikach i o tym, ze pokój 23 na nich doniósł (pewnie cała audycja o tym...) a potem mama dzwoni żebym sprawdziła koniecznie narzeczona premiera Marcinkiewicza. Jestem zachwycona :) dziewczyna sobie pogrywa słodko. Z zupełnie innej beczki wczoraj rozwalił mnie komentarz internauty a propos wydarzeń na pobliskiej ulicy Berka Joselewicza, gdzie zamordowano własciciela lombardu - po pierwsze komentarz internauty na gazeta.pl, który dlugo wisial na samym szczycie "a mnie najbardziej zaciekawiła nazwa ulicy". Plus dyskusja o zasadności wprowadzenia pozwoleń na broń dla zwykłych obywateli i dziennikarstwo obywatelskie - wpisy mieszkanców z Berka Joselewicza, którzy oburzeni są, ze stalo sie to wtedy, kiedy ze względu na spotkanie NATO miasto naszpikowane jest policją, a jeden funkcjonariusz stał nawet na rogu ulicy. Może wszyscy byli pochlonięci protestowaniem - byłam, widziałam bandę niegrzecznych chlopców, ktorzy sie urwali z przedszkola.
Czasami zdarza się, ze stwierdzam, ze moja rodzina miejska jest niewystarczająco zintegrowana i wtedy inicjuję COŚ. COŚ czasem jest fajne, czasem jest przebojem, a czasem spektakularna klapą - zwłaszcza w momencie, gdy inni przypisują mi odpowiedzialność za powodzenie COŚia, lub - jak by to powiedziała pewnie każdy psycholog - kiedy ja przejmuje odpowiedzialność za COŚ.
Ale ponieważ ostatnio uczę się w zastraszającym tempie jak bardzo jeśtesmy (nie do końca...) odpowiedzialni za nasze uczucia udało mi sie uniknąć katastrofy. Takiej z chlipaniem i "nigdy wiecej" etc.
Ale od początku. Wong Kar Wai. Chyba w Londynie dawno widzialm plakaty. I choć Juda Prawo nie i choć panna Jones tak, ale Bridget, i choc nawet Portmanowa Natalia nie to jednak nazwisko Kar Waia to coś. Ale Ang Lee też coś a jednak "Ostrożnie pożądanie" ... Ze złe. Lubię złe filmy. Że na walentynki -ale był dzień przed...
I umówiłam się z B.K.K.I.L i słodką A. i wszyscy zdążyli do kina i wszyscy byli. I nie wiem czemu wyszło tak, ze już w drodze jedyne, co nuciłam to "Wakacyjna milośc" (dziewczyna w stringach...) Elektrycznego Węgorza i potem się okazało, ze to to. Że sie nie da, ze nawet reklamy filmu o tym, ze wolność jest w nas (ksiądz w szaliku z Kleparza) nie były takie złe jak patetyczna babranina pani, która udaje aktorkę i łączy w sobie całe frajerstwo Ameryki z przeciętną urodą... Studentki pierwszego roku polonistyki są tu serdecznie namawiane do odwiedzenia kina. Takie filmy robiłby Kieślowski gdyby się zestarzał. Nachalny symbol, czułostkowość zmazy kamery, montaż - poplątasz. No i kultowa już podobno scena pocałunku, która przypomina mi tylko równie kultowy pomysł a dla mnie jedna z największych obrzydliwości seksu z kobieta w spiączce(ciekawe, czy Tarantino nawiązał do tego świadomie w Kill Billu, mam nadzieję, ze tak) z "Porozmawiaj z nią" Almodovara.
To wrażenia z pierwszych 20 minut filmu. Bo - siedząc tak i czując ciężar odpowiedzialności za zabawę innych (cudownie głośno komentujących idiotyzmy filmu, lecz ewidentnie zdegustowanych)pomyślałam , ze jedyne,co może to uratować, to wspólna ewakuacja. I na moje "wychodzimy?" - udało się.
Jedno z najwspanialszych uczuć na swiecie - wyjśc ze złego filmu ze znajomymi przyjaciółmi. Posluchać czułych gróźb. Taki był moj prezent na Walentynki, za który serdecznie dziekuję.
A tym, co nie wierzą, że WKW mógł zrobic gniota polecam to
dużo możnaby ponarzekać na ten film, ale nie warto. przyczepić się do słowa CHANGE np.... ale nie. trzyma w napięciu, wartko płynie pokazując upór zwykłego człowieka. jest ciepło, jest sympatycznie. i znów - jak Bartek chciałabym zobaczyć jeszcze jeden film (żeby interaktywnie można oprócz politycznej historii obejrzeć też tę bardziej a la wenezuela/telenowela - jak to jest jak dwóch facetów, w tym jeden po 40 mieszka ze sobą {a sa lata '70, San Francisco}, co jedzą, jaka maja posciel i jak sie tam rozmawia o seksie). smuci kraj, w którym się da i kto moze wyraża swoje polityczne emocje. no i na poziomie tropienia Hydenem Whitem - co jest historią, co interpretacją, jak się zdobywa footage... fascynujące.
po intensywnym weekendzie w Krakowie - wernisaż Vincenta, urodziny Szklarz i Borowskiego (ona w piórach i on w śledziu odpływają w limuzyną ww stronę ciemności, a na torcie widnieje karciany król i królowa), rozdanie nagród GW (dostaliśmy, dostaliśmy... dziękujemy, jestem z siebie dumna) i właściwie nie wiem co jeszcze.... Grunt w tym że ślęczę nad testem (klient przez telefon mówi, że chce popełnić samobójstwo - co robisz?)i mam mentalnego/intelektualnego kaca... A od jutra znów coaching i znów mnie nie będzie... Łapcie mnie (przypomina to tablicę ogłoszeń?) po 17, angażujcie, zabierajcie ze sobą i pokazujcie coś. Nadaję się.
A w Warszawie cudownie. Oddech. Dzięki wam, konstelacjo miejska. Az mi się zrobiło smutno, jak tu wróciłam.
z niedospania. Bolą zakwasy (chyba) i sciągajaca się cala skrzynka gmailowa, która miga mi nazwiskami i tematami sprzed dwóch, półtora, roku.... I tak wchodzę do tego samego wrzątku przy okazji i wkurza mnie to i chyba nawet 250 tyś dotacji na razie nie cieszy, bo w mikroskali chce mi sie po prostu spać...
(Power nap to bardzo krótka drzemka trwająca nie dłużej niż 20 minut, składająca się wyłącznie ze snu w fazie 2 (razem jest ich 5). Faza 2 to „najlżejsza” z faz snu. Jeśli twoja drzemka będzie trwała maksymalnie 20 minut, unikniesz podrzemkowej półprzytomności ......................................