czwartek, 7 stycznia 2010

Doktorat

Podziękowania

Wszystkie ceremonie , z wręczaniem Oscarów na czele, oglądam zawsze ze zdziwieniem i zazdrością. Zawsze ciekawiły mnie te długie dziękczynne mowy dla rodziców, kolegów czy psów, które dały nagradzanym natchnienie. Skoro więc mam juz okazję wygłosić podziękowania , musze ja wykorzystać do końca. (…) Na początek oczywiście rodzina (…). W nastepnej kolejności pragne podziękować przyjaciołom(…). Musze tez wspomnieć o tych, których twórczość zawsze mnie inspirowała: Honore de balzaku, Patricii Highsmith, Sakim, Trumanie Capowe, Christopherze Isherwoodzie, Resacie Ekremie Kocu, Andre Gidzie, markizie de Sade, Choderlosie de Laclos, Yusufie Atilganie, Husajnie Rahimim Gurpinarze, Gore Vidalu, Serdarze Turkucie i innych.


Sa jeszcze ci, których kompozycje dodaja mi skrzydeł ; G.F. Haendel, Gustaw Mahler, Shubert, V. Bellini (zwłaszcza „Norma”), Czajkowski, Eric Satie, Philips Glass, Cole Porter, Eleni Karaindrou, Michel Berger i właściwie wszyscy pozostali muzycy.


I wokaliści, a zwłaszcza śpiewaczki operowe, na czele z Maria Callas, Lucią Popp, Leylą Gencer, Anną Morfo, Teresą Berganzą, Montserrat Caballe, Inessą Galante, Gulgez Altindag. Ale także Franco Corelli, Placido Domingo, Thomas Hampton, którego plakat wisi w mojej sypialni tuż obok portretu Marii Callas; Jose Cura, Tito Schipa, Fritz Wenderlich, Suat Arikan, który śpiewa z tak wielką pasją, że jego głos przenika mnie do szpiku kości,; Leonard Bernstein, także jako kompozytor, Sekta Kara, która zapewnia mi przyjemność słuchania i ucztę dla oczu; oraz najgorsza sopranistka w historii Florence Foster Jenkins.


Z podobnych powodów wymieniam też Minę, której płytę kupię, gdy tylko się ukaże, Barbarę Staraisand – tę sprzed lat osiemdziesiątych, kiedy jeszcze nie zmieniała trzyminutowych piosenek w pięciominutowe opery, George Dalarasa, Hildegard Knef, Sylvie Tartan, Veronique Sanson, Jane Birkin, Patty Pravo, Michaela Franksa, Lee Oscara, Manhattan Transfer, Supertrampa, Juliette Greco, Ajdę Pekkan (ale ją też w wersji sprzed 1988), wspaniałą Humeyę , Nukhet Duru, która każda śmieciową piosenkę potrafi przemienic w arcydzieło, Gonul Turgut, która porzuciła spiewanie z wciąż mi nieznanych przyczyn i nadal nie mogę tego odżalować, Aylę Dikmen (ale wyłącznie z jej kostiumy) i Madonnę, za której piosenkami nie przepadam, ale podoba mi się, ze jest.


Na moja niekończącą się liste musze dopisac też ludzi kina, wśród których musza się znaleźć Luchino Visconti, John Waters, Joseph Losey, Pedro Almodovar, zwłaszcza za jego „Prawo pożądania” , Bertrand Blier, jeszcze zanim totalnie odjechał, Fassbinder za Querelle, John Houston, Truffaut, Salvatore Samperi za „Skandal”, Mauro Bolognini, Ernest Lubitch, George Cykor, Billy Wilder, Alain Tanner za „W białym mieście”, które oglądam najczęściej, oczywiście Audrey Hepburn, Jeanne Moreau, Elizabeth Taylor – zwłaszcza zza jej głos, Lilian Gis i Betce Davis za „Sierpniowe wieloryby”, pieknie starzejaca się Catherine Deneuve, Faye Dunaway, zanim jeszcze stala się karykaturą samej siebie, Gulietta Masina, Cate Blanchett, Tilda Swinton, Emma Thompson, Divie, która jest szczytem sztuczności, Bruno Ganz, Ruppert Everest, wczesny Alain Delon, Patrick Dewaere, którego obwiniamza to, że tak wczesnie odszedł, Dirk Bogarde i Montgomery Clift, mimo, że wypierają się swojej przeszłości, zawsze i wszedzie Gary Cooper, Terence Stamp, za Kolekcjonera i za Teoremat , i oczywiście Priscillę, Franco Nero, Steve Martin i Dennis Hopper, których obecność sprawila, że musicalem obejrzeć wiele beznadziejnych filmów, John Cleese i właściwie cały Latający Cyrk Monthy Pytona oraz Hotel zacisze (…).


Dziękuję też Johnowi Priuttowi, Tony’emu Ganzowi , Jasonowi Branchowi, Mike’owi Timberowi, Taylorowi Brubankowi, Aidanowi Shaw i świętej pamięci Alowi Parkerowi za to, że są i byli. A także dziesiątkom tych, których nazwisk nie znam.


Wielkie dzięki dla tych, którzy wznieśli się na szczyty kiczu i wśród których musi znaleźć się Pierre i Gelles, Tom of Finland, Hieronim Bosch, Breughlowie – ojciec i syn, Edward Hopper, Tamara Łempicka, Bolero, El Greco, Modigliani, A. Vizzi, Pablo Picasso; a także Leonardo, Michał Anioł i Caravaggio – za ich mistrzostwo i to, ze należą do rodziny, Latif Demirci, który sprawia, ze nie mogę się doczekać niedzieli, i studio fotograficzne Zumrut w alei Siraseviler, od którego witryny nie nigdy nie mogę oderwac wzroku.


Dziękuję także Mae West, Tallulah Bankhead i Bedii Muvahhit, za ich błyskotliwą inteligencję i dowcip, który przypomina mi, że życie jest przyjemnością, oraz Gencay Gurun i po raz kolejny Trumanowi Capowe za ich styl. A przede wszystkim dziękuję Deryi Toldze Uysalowi, który od siedmiu lat dzieli ze mną wszystko. Co dobre i złe, z niezwykłą cierpliwością i miłością przyjmuje wszystkie moje wybuchy złości, depresje, kaprysy i zmęczenie i daje mi bezwarunkowe wsparcie w każdej sytuacji.

Dziękuję wam gorąco i gorąco was wszystkich pozdrawiam.

Mehmed Murat Somer

Autor serii kryminałów „Hop – Cziki – Yaya” (słowa te określały kiedyś homoseksualistę w Turcji) których głównym bohaterką jest transwestyta-informatyk. Powyższy cytat wieńczy jego „Zabójstwo proroków”.

Brak komentarzy: