Zawsze mnie dziwi to, ze muszę wyjechać z Polski, żeby zobaczyć polską sztukę video (jak wieczorem zadzwonilam do Gutka i opowiedziałam mu o tym video, to on powiedział, że to video widział. W Londynie). Na wystawie monument transformace (monument of transformation) w Městská knihovna obejrzalam "Them" Artura Żmijewskiego oraz Yael Bartana "Mary Koszmary".
Pierwszy mnie tak potwornie rozbił, jednoczesnie angazowalam się i lapalm na tym, ze jak sie zaangazuje, to bedzie koniec, to zaczne należec do tego kraju, dokladnie tego, który zbudowal żmijewski, wpuszczajac do jednego hangaru cztery grupy: polskich Żydów, panie kościólkowe, jakichś narodowców od Szczerbca zakochanych w jednej Polsce katolickiej i grupe pod wezwaniem tolerancji. Nie wiiem czy umiem opowiedziec o tym co sie tam dzieje, ale kolejne odcinki Zimbardo pomieszane z naszym brakiem melting pot, a raczej polewką to chyba jakies okreslenie. Kiedy pisze te slowa zauważam dopiero, jak duzo jednak jest mocnych skrajnosci w kraju, w ktorym mieszkam, problem w tym, ze wydaje mi się, ze dychotomie nie są az tak duże, bo do wiekszości należą te poglady, których ja nie uważam za neutralne... Z drugiej strony, ktos "stamtąd" ma pewnie wrazenie, ze on/ona jest dyskryminowany/a... Tovideo i proba analizowania go powinno wejść do jakiegos kanonu szkolnego. Otwiera takie drzwi, do ktorych na codzien nie mamy dostępu, nad którymi wolimy sie nie zastanawiać. Siedziałm tam na krzesle, które oddała mi pani pilnujaca wystawy (sugerujac zebym już sie tak nie denerwowała) i myslałam jak bardzo daje sie wciagnąc w grę Żmijewskiego na codzień, jak za malo moze? I na ile video Żmijewskiego jest uniwersalne, co zrozumie z niego Czech, a co dopiero Francuz czy Amerykanin ...
Chyba nie do końca to wymowne, wstrzaśnięte, nie zmieszane. Totalnie zywe. Rozdzieranie szat, wyrzucanie przez okno (defenestracja w Pradze popularna...), calopalenie. Włacza mi sie patriotyzm, włacza mi sie tozsamość i chęć walki.
Drugie videao autentycznie doprowadzilo mnie do łkania. No bo jak inaczej?
Na pustym Stadionie Dziesięciolecia Sławek Sierakowski w okulatach vintage, białej koszuli i czerwonym krawacie wygłasza przemówienie:
"Żydzi! Rodacy! Ludzie! Luuudzieee!!!!!
To apel, ale nie apel poległych, tylko apel dla życia. Chcemy, aby do Polski wróciło 3 miliony Żydów i abyście znowu z nami zamieszkali. Potrzebujemy was! Prosimy, wróćcie!
Kiedy was zabrakło, cieszyliśmy się skrycie. Powtarzaliśmy: nareszcie jesteśmy sami we własnym domu. Polski Polak w Polsce, któremu nareszcie nikt nie przeszkadza. A ponieważ ciągle nie byliśmy szczęśliwi, czasem udawało nam się znaleźć jeszcze jakiegoś Żyda i wyprosić go z naszego kraju. Nawet, jak już było wiadomo, że nikogo z was nie ma, ciągle byli tacy, którzy was wyrzucali i wyrzucali. I co? Dziś ze znudzeniem patrzymy na nasze podobne do siebie twarze. Na ulicach wielkich miast wypatrujemy obcych i wsłuchujemy się w ich mowę. Tak, dziś już wiemy, że nie możemy żyć sami. Potrzebujemy innego, a nie ma innego bliższego nam niż wy! Przybywajcie! Ci sami lecz odmienieni. Zamieszkajmy razem. I bądźmy inni, ale niech jeden na drugiego ręki nie podnosi. I głosu niech nie podnosi."
... i tak dalej. Jak nie poczuć winy, smutku, jak nie przytaknąć, że "Dziś ze znudzeniem patrzymy na nasze podobne do siebie twarze." Rozdzierające. Budzi sie we mnie totalny społecznik, zaczynam widziec manipulacje historii, boli, ale jednoczesnie frapuje. Scenariusz supermocnego wystapienia to Kinga Dunin, znów chapeau bas.
Źle mi sie trochę wracało. Ale potem pomyślałam o czeskich nacjonalistach, popatrzyłam na twarze naćpanych, siedemnastoletnich Amerykanek w przedziale i zatęsknilam za eksperymentem spolecznym, jakim jest mój kraj.
Pierwszy mnie tak potwornie rozbił, jednoczesnie angazowalam się i lapalm na tym, ze jak sie zaangazuje, to bedzie koniec, to zaczne należec do tego kraju, dokladnie tego, który zbudowal żmijewski, wpuszczajac do jednego hangaru cztery grupy: polskich Żydów, panie kościólkowe, jakichś narodowców od Szczerbca zakochanych w jednej Polsce katolickiej i grupe pod wezwaniem tolerancji. Nie wiiem czy umiem opowiedziec o tym co sie tam dzieje, ale kolejne odcinki Zimbardo pomieszane z naszym brakiem melting pot, a raczej polewką to chyba jakies okreslenie. Kiedy pisze te slowa zauważam dopiero, jak duzo jednak jest mocnych skrajnosci w kraju, w ktorym mieszkam, problem w tym, ze wydaje mi się, ze dychotomie nie są az tak duże, bo do wiekszości należą te poglady, których ja nie uważam za neutralne... Z drugiej strony, ktos "stamtąd" ma pewnie wrazenie, ze on/ona jest dyskryminowany/a... Tovideo i proba analizowania go powinno wejść do jakiegos kanonu szkolnego. Otwiera takie drzwi, do ktorych na codzien nie mamy dostępu, nad którymi wolimy sie nie zastanawiać. Siedziałm tam na krzesle, które oddała mi pani pilnujaca wystawy (sugerujac zebym już sie tak nie denerwowała) i myslałam jak bardzo daje sie wciagnąc w grę Żmijewskiego na codzień, jak za malo moze? I na ile video Żmijewskiego jest uniwersalne, co zrozumie z niego Czech, a co dopiero Francuz czy Amerykanin ...
Chyba nie do końca to wymowne, wstrzaśnięte, nie zmieszane. Totalnie zywe. Rozdzieranie szat, wyrzucanie przez okno (defenestracja w Pradze popularna...), calopalenie. Włacza mi sie patriotyzm, włacza mi sie tozsamość i chęć walki.
Drugie videao autentycznie doprowadzilo mnie do łkania. No bo jak inaczej?
Na pustym Stadionie Dziesięciolecia Sławek Sierakowski w okulatach vintage, białej koszuli i czerwonym krawacie wygłasza przemówienie:
"Żydzi! Rodacy! Ludzie! Luuudzieee!!!!!
To apel, ale nie apel poległych, tylko apel dla życia. Chcemy, aby do Polski wróciło 3 miliony Żydów i abyście znowu z nami zamieszkali. Potrzebujemy was! Prosimy, wróćcie!
Kiedy was zabrakło, cieszyliśmy się skrycie. Powtarzaliśmy: nareszcie jesteśmy sami we własnym domu. Polski Polak w Polsce, któremu nareszcie nikt nie przeszkadza. A ponieważ ciągle nie byliśmy szczęśliwi, czasem udawało nam się znaleźć jeszcze jakiegoś Żyda i wyprosić go z naszego kraju. Nawet, jak już było wiadomo, że nikogo z was nie ma, ciągle byli tacy, którzy was wyrzucali i wyrzucali. I co? Dziś ze znudzeniem patrzymy na nasze podobne do siebie twarze. Na ulicach wielkich miast wypatrujemy obcych i wsłuchujemy się w ich mowę. Tak, dziś już wiemy, że nie możemy żyć sami. Potrzebujemy innego, a nie ma innego bliższego nam niż wy! Przybywajcie! Ci sami lecz odmienieni. Zamieszkajmy razem. I bądźmy inni, ale niech jeden na drugiego ręki nie podnosi. I głosu niech nie podnosi."
... i tak dalej. Jak nie poczuć winy, smutku, jak nie przytaknąć, że "Dziś ze znudzeniem patrzymy na nasze podobne do siebie twarze." Rozdzierające. Budzi sie we mnie totalny społecznik, zaczynam widziec manipulacje historii, boli, ale jednoczesnie frapuje. Scenariusz supermocnego wystapienia to Kinga Dunin, znów chapeau bas.
Źle mi sie trochę wracało. Ale potem pomyślałam o czeskich nacjonalistach, popatrzyłam na twarze naćpanych, siedemnastoletnich Amerykanek w przedziale i zatęsknilam za eksperymentem spolecznym, jakim jest mój kraj.
1 komentarz:
dunin, sierakowski, żmijewski mówisz...
Prześlij komentarz