Po pierwsze: ruszyła mi mózg. Wyglosilam jakąś tyradę a propos tego, co Błażej Warkocki napisał o kryminałach Krajewskiego. Czy się zgadzam z Warkockim? No zgadzam się. Ale nie miał prawa napisac tak slabego tekstu, ktorego jedyną wartością - dla mnie - jest wytknięcie Krajewskiemu dyskursu neokonserwatywnego. Bo co, że autor nienawidzi kobiet i gejów. Nie autor, bohater. Krytyka w wykonaniu Warkockiego i towarzyszącej mu teoretyczki (popelnię bład patriarchalny: nie zapamietałam nazwiska) polega na wypluciu osobistego zacietrzewienia, ze Krajewski dostał Paszport Polityki i "te pornografię" bedzie mozna kupic w kiosku za 15 ziko. Dalej następuje wybiórcza masturbacja właśnym oczytaniem Warkockiego. I chyba brakiem wyobraźni.
Ten tekst bardzo spodobał się mojej matce, zmęczonej już Krajewskim i jego rozmiłowaniem w specyficznym obrazie świata i niekonsekwentnej zbrodni. I rozumiem, ze frustracja i wkurzenie na niego niektórych może oczekiwać już rozładowania, ale czemu w tak słabym stylu, bez argumentóow, jednostronnie i w zacietrzewieniu - przypomnę, w takich uczuciach pisze się blog, odezwę, felieton, a nie pseudonaukowe opracowanie, mające pretensje do bycia krytyką. Błażej Warkocki - po raz niestety kolejny - daje mi znać o swoim wykształceniu i poglądach na polityczną poprawność. Pisze tekst trochę po nic i dla nikogo, masturbując się swoim nieświętym oburzeniem, i znajomoscią prac Barańczaka. I gdyby przeciągnął tylko mocniej akcenty z dyskryminacji kobiet i homoseksualistów na dyskurs neokonserwatywny, na rozmilowanie w mieszczańskim porządku świata - jego głos byłby ciekawszy. Słusznie wskazuje tu na rozmilowanie autora do podkreślania - taniego - supermeskości swojego bohatera. Ale osadzony przez Krajewskiego w konkretnym, popartym nawet mapami i rozmaitymi historycznymi faktami/dokumentami bohater szybko wymknie się Błażejowym zarzutom. Ze nie lubi kobiet? Że nie lubi odmienców? Krajewski ma pełne prawo odpowiadać, ze tak było tam i wtedy. Ze jest świnią czytającą klasyków? Krajewski ma prawo odpowiedzieć, ze zły bohater , (nieprzeciwstawiony, jak chciałaby moja matka, komuś "dobremu) jest symbolem tamtego czasu rozkładu i braku moralności, rozkładu miasta, historii etc. A od kiedy nie można pisać książek, których bohater jest zły?
To jednak, co można spokojnie zarzucić Krajewskiemu to miłość do mieszczańskiej wizji świata, w którym bibeloty uzupełniają służący, i szlachetne gesty policjanta (kupuje prostytutce prezent pod choinkę dla dziecka) oraz posiadanie młodej żony. Do świata o pewnym porządku i normach moralnych, bynajmniej niepokrywających się z tymi, które popularne byłyby teraz. To już nawet nie jest neokonserwatyzm, to nie jest dehnelowska nostalgia, to jest brudne pragnienie życia w pewnego rodzaju porządku, w którym białemu, zwalistemu samcowi z wykształceniem i pochodzeniem - vide Krajewski - byłoby po prostu dobrze. Nie można tu już wykroczyć dalej i pisać, ze gwałciłby dziewice, zabijał odmieńców etc. Choć by się chciało. Ale nie można.
Przyjemności dalsze? Jameson o Chandlerze (refleksja pisarza nad wykreślonym zdaniem "Wysiadł z samochodu i szedł zalanym słońcem chodnikiem, dopóki cień markizy nad wejściem nie padł mu na twarz niczym strumień zimnej wody" jako punkt wyjścia o min. Chandler/Zola i społeczeństwo europejskie a amerykańskie).
No i totalne zdziwienie: kwestionariusz Slavoja Zizka, na którego pytania odpowiada Krzysztof Michalski. Przypomniało mi to co prawda od ilu lat kocham się w Michalskim (i że uczucie to bynajmniej nie wygaslo), ale czytanie jego odpowiedzi było jak - nie przymierzając - cień markizy na zalanym słońcem chodniku w Los Angeles.
Pytanie jest odpowiedzią. Watpliwośc jest silna odpowiedzią. Zizka kręci kontrowersja, Michalskiego nie. I nie wsadzę go nawet z tym jego ukochanym Tishnerem do szufladki konserwatysta. Po prostu się nie da. ("Nie wiem co to jest kreskówka")
1 komentarz:
Dzięki za świetny tekst. Ciekawy wątek z tym rozmiłowanym w mieszczaństwie Krajewskim. I uśmiałem się z markizy :-)
Prześlij komentarz