niedziela, 11 grudnia 2011

powrót do przeszłości

I lost my iPhone. Nie myślałam, ze mogę to odchorować na poziomie komórkowym. Nagle okazało się, że ("nagle", tak wiem, wiem) jestem uzależniona od stałego przekazu danych, od wrażenia being connected do the whole wold. Moja emocjonalna przyssaweczka utrzymująca mnie smsowym streamingiem w kilkunastu różnych dyskusjach naraz - poszła sobie gdzieś. Mam irracjonalne poczucie, że to tylko nauczka - tu smętnie spogladam na starą Nokię, którą wybral Michał, stąd jej parszywy wiśniowy kolorek i brak dotykowości - i że moja zabaweczka wróci, jak będę grzeczna i będę wiedziała jak się z nią obchodzić. I nadal niczego nie backupuje, nie przpisuję, nie archiwizuję.
Glupia Aga. Od jutra, obiecuję.

Brak komentarzy: