niedziela, 11 grudnia 2011

powrót do przeszłości

I lost my iPhone. Nie myślałam, ze mogę to odchorować na poziomie komórkowym. Nagle okazało się, że ("nagle", tak wiem, wiem) jestem uzależniona od stałego przekazu danych, od wrażenia being connected do the whole wold. Moja emocjonalna przyssaweczka utrzymująca mnie smsowym streamingiem w kilkunastu różnych dyskusjach naraz - poszła sobie gdzieś. Mam irracjonalne poczucie, że to tylko nauczka - tu smętnie spogladam na starą Nokię, którą wybral Michał, stąd jej parszywy wiśniowy kolorek i brak dotykowości - i że moja zabaweczka wróci, jak będę grzeczna i będę wiedziała jak się z nią obchodzić. I nadal niczego nie backupuje, nie przpisuję, nie archiwizuję.
Glupia Aga. Od jutra, obiecuję.

czwartek, 17 listopada 2011

Ten blog karmi się sam

Natrafiam na niego w opowiesciach nieznajomych, od czasu do czasu domaga się uwagi podsyłając mi komentarze do wpisow sprzed trzech lat. Komu sie chce to czytać? I pisac komentarze poprawiajace błędy ortograficzne? :))))) I am begging you.

A mimo to, te szturchniecia i szpileczki dzialają: zaczynam tęsknić. I tyle.

środa, 18 maja 2011

Minutki

Że jak ktoś dzwoni i pyta co słychać to się okazuje że jestem tu i teraz i nie ma we mnie nic z efektu wow. Ale czasem, jak spojrzę znad ekranu na okno widzę za szybą na 6 piętrze na tle superniebieskiego nieba i wielkiej przestrzeni owada. Ma takie małe skrzydełka, że nie potrafię sobie wyobrazić jak się tu dostał i ile razy nimi musiał machnąć.

A krewetki maja serce w głowie.
Ja bym się go chyba chciała z głowy pozbyć.

wtorek, 26 kwietnia 2011

PIT

Zapominam o tym, jak zapominam o innych rzeczach z pogranicza jawy i snu, które mi się przydarzają (a przecież to po prostu nauka z poziomu podstawówki): kiedy szybkim ruchem rozklejam podłużne koperty z pitami, pomiędzy warstwami kleju pojawia się mocno fioletowe światło. Taki ultrafiolet, choć strasznie bym chciała tego słowa uniknąć, bo to raczej świetlna pieczątka (jakby to nie było manieryczne), z gatunku tych, które pamiętamy z dzieciństwa... I przy następnej kopercie następna , nieregularna linia światełka. Przyjemność, której nie można zatrzymać na dłużej.