wtorek, 30 listopada 2010

nauki chodzenia

moje zycie obfituje ostatnio w kolejne nauki chodzenia. Wczoraj, kiedy tramwaj niee podjechał, ja nie mailam czapki a wiatr zacinał sniegiem polazłam przed siebie z walizką dzialajacą jak pług. Wokoło setki ludzi, ktorym jakoś tak po prosto szło się inaczej, a ja prawie płacze, bo oprócz tego, ze się złoszczę na ten śnieg, to widze, ze jakims sposobem im łatwiej. 3 sekundy po tym jak pozbyłam się walizki - śnieg zaczął byc piekny, a wiatr przyjemny. Lubie te przesunięcia.
Ten wpis to tez nauka chodzenia. Oczywiscie - już go nie lubie, bo jest pierwszy,m niezgrabny, nie spływa z palca tak, jak kiedyś...

Brak komentarzy: